Jeżeli potrzebujesz wsparcia psychicznego, czujesz się źle w jakikolwiek sposób, masz myśli samobójcze, przestajesz widzieć sens w swoim życiu, masz problem z własną tożsamością - nie wahaj się i napisz do mnie na zellie@interia.pl lub w prywatnej wiadomości na twitterze @zachthemoth. Obiecuję, że odpiszę i postaram się pomóc.

środa, 29 kwietnia 2015

first love never die

i feel like walking
do you feel like coming?
i feel like talking cause
it's been a long time

Czuję się słaby bez ciebie. Nogi uginają się pode mną, padam na podłogę łazienki. Tu mogę zdjąć maskę, muszę tylko zdusić łkanie. Czy to nie zabawne? Jestem dorosłym mężczyzną, mam prawie trzydzieści trzy lata. Nie jestem nastolatkiem, małym gówniarzem. Nie jestem tym, który obciągał ci w kiblu w Tokio, gdy sedes przemówił po japońsku, a twoje jęki przerodziły się w śmiech. Nie tym, którego dłoń ściskałeś na koncercie Misfitsów.
A jednak,  siedzę na podłodze łazienki i płaczę za twoimi ustami.

 long time no see
long time wondering
what you were doing
who you were seeing
i wish i could go back to it

Tyle rzeczy chciałbym ci powiedzieć, tylu nie zdążyłem wypowiedzieć. A przecież nie umarłeś, przecież tu – tam – jesteś. I jesteś szczęśliwy, jesteś sobą, przecież to widzę. W twoich uśmiechach na scenie, w sposobie, w jaki gestykulujesz opowiadając o chorobach psychicznych, o transseksualizmie, o feminizmie.
Idźcie do terapeuty, mówisz. To naprawdę pomaga.
Tylko jak wyleczyć się z miłości, kochany?

i feel like walking
do you feel like coming?
i feel like crying cause
it's been a long time

Pisałem o tobie piosenki, napisałem całą płytę. Otrzymałem od ciebie list, dawno temu, zaraz po jej wydaniu. „Przepraszam, Frankie.” Tylko tyle napisałeś. Dołączyłeś jeden z tych starych, starych szkiców, jeszcze z tamtego życia. Szkic mojej twarzy, z 4 lipca 2005 roku. Siedzieliśmy wtedy przed tourbusem, rozmawialiśmy, popijałeś kawę ze Starbucksa. Powiedziałeś, że wyglądam pięknie i w mniej niż pięć minut stworzyłeś arcydzieło. Na którym naprawdę wyglądam pięknie.

four years and i still cry sometimes
first love never die
four years and i still cry sometimes
first love never die

Zadzwoniłemdociebieniewiemcosięstałoniewiemczemutozrobiłemzgodziłeśsięnaspotkaniejaktomożliwewkońcuzobaczęciępierwszyrazoddwóchpierdolonychlat.
Widzę twoją sylwetkę z daleka, Gerard, wyglądasz zupełnie jak przy naszym pierwszym spotkaniu, wtedy, w 2000, po koncercie Pencey Prepa. Jesteś chyba jeszcze piękniejszy, mienisz się jak pierdolony wampir w kalifornijskim słońcu, tak cię kocham. Masz znowu czarne włosy, takie jak wtedy kiedy zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. I wszystko było czyste, i proste.
Uśmiecham się, tak szczerze, z całego serca. Przyspieszam kroku, z daleka rozkładasz ręce, wpadam w twoje ramiona. Jest jak w pieprzonej telenoweli, ale gówno mnie to obchodzi. Czuję cię, naprawdę cię czuję, pierwszy raz od tak długiego czasu. Nadal jesteś wyższy, nadal emanujesz tym wewnętrznym światłem. Wtulam nos w twoją szyję. Pachniesz tą samą wodą kolońską.
„Ty mały punku, nic się nie zmieniłeś.”

can you feel the same?

Rozmawiamy długo i boleśnie, szczerze, tak po naszemu. Pokazujesz mi zdjęcia Bandit. Pamiętam dokładnie, jak ze smutnym uśmiechem patrzyłem na różową kluskę, jaką była zaraz po urodzeniu, w ramionach Lindsey. A ty byłeś taki szczęśliwy, jak nigdy ze mną.
Chowamy się w cieniu, jak wtedy, gdy byliśmy nastoletnimi wysłannikami nocy, a nasza miłość była czymś zakazanym, nikt nie mógł wiedzieć. Gdybyśmy tylko urodzili się dwadzieścia lat później, gdybyśmy tylko dorastali w bardziej tolerancyjnym społeczeństwie. Wszystko byłoby inaczej.
Nie wiem, czemu wypowiedziałem to na głos.
„Nie mogłoby być inaczej, my jako my istniejemy tylko w tej rzeczywistości, w tej czasoprzestrzeni.”
Wybacz, najdroższy. Zapomniałem o twojej naturze filozofa.
Idziemy do Starbucksa, siedzimy w kącie. Nadal masz te cudowne dołeczki w policzkach. Mówisz piękne, piękne rzeczy. I wiem, że widzisz w moich oczach miłość i tęsknotę. Wiem, że też mnie kochasz, kochasz mnie piętnaście lat temu. To mi wystarczy, musi wystarczyć.
„Tylko trochę tęsknię” – szepczę na pożegnanie.


i will never love again

________________________________

Soko - First Love Never Die
Rozdział już niedługo, wybaczcie zwłokę. Zadowólcie się tym... czymś. Nic specjalnego, muszę tylko zapełnić czymś pustkę na blogu.

19 komentarzy:

  1. Piękne *.* myślałam że kolejny rozdział ale nie spodziewałam się TEGO! Jak zawsze świetnie ^.~

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest po prostu piękne...

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne, uwielbiam tę miniaturkę. niby krótka, ale treściwa i przyjemna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg *-* Kocham cię ćmo!! Czekam na rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie masz pojęcia jak trafnie mnie poukładałaś tymi słowami. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. boże boże boże ;-;
    właśnie tak sobie wyobrażam ich relacje w obecnej chwili. Moje serce boli jak to czytam ale to mimo wszystko piękne ;')

    OdpowiedzUsuń
  7. slabo 1/5 -lex

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne -2/10.
    nie,serio,zabilas mnie tym kurka.Zabilas,a ja jestem w takim szoku ,ze cos mi kiepsko idzie z umieraniem.Przed smiercia jebne jeszcze komentaz.
    A więc;
    +za słowa piosenki.sprawiaja,ze takst jest urozmaicony i wzruszający,nie bedac przyty
    m typowym wiciskaczem łez.

    +ta rzecz mnie zabila.
    Chodzi o karmieniu zbolalego serca resztkami dawnej milosci.Terz to mialam (mam)

    +za przestawienietej beznadziejnej silnej milosci,tego beznadziejnego ciaglego zakochania,tego bólu i radosci Toksycznego Związku.
    + Za obciąganie przy gadajacym kiblu w Stolicy Wzzelakiego I Absolutnego Absurdu.
    +zatenfragment,ktorybylpisanyrazem.Jebacspacje!!!1111!!!!!
    +Za to ,ze udalo ci sie to wszystko fajnie poskladac.

    -zabraklo tu czegos ,jeszcze.takiego czegos.po przeczytaniu tego czuje sie pusta i smutna ,ale nie ze wzgledy na walory opowiadania,tylko na wplyw moich dawnych wspomnien.
    - gdyby to byla wielko milosc,przetrwalaby okres tej wielkiej i straszliwej niettolerancji. Hurr durr,zaraz hejty sie posypio,ale przypominaja mi sie czasy,gdzie w Ameryce murzyniatka oblewano kwasem.

    -Wkurwia mnie Srarbuck.
    Dobra,komentarz jebnelam

    OdpowiedzUsuń
  9. *moge umierac. karmnie kota ,usuncie historie przegladaniazasadzcie jablon na drzewie.wine za bledy zwalam na telefon.I tak,ostatnim tchcieniem zegna was -Anke

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzień dobry Ćmo!
    Zbieram się by skomentować tego bloga od naprawdę dawna i dopiero dziś udało mi się zmotywować. Z góry przepraszam, ale nie mam zbyt wielkiego talentu do pisania komentarzy ((podobno liczą się chęci ;-; ))
    Zacznę może od wypowiedzi na temat Twojego opowiadania, wrażenia dotyczące miniaturki zostawię na koniec.
    Frerard, którego tworzysz, zalicza się do jednych z moich ulubionych, a jest to lista do której trudno dostać się przez ogrom rygorystycznych wymogów. Ty wszystkie spełniasz.
    Mimo Twojego młodego wieku Twoje opowiadanie jest niebywale dojrzałe. Wspominam o tym, ponieważ większość osób w wieku gimnazjalnym swoim poziomem umysłowym doprowadza mnie do białej gorączki. Powiem Ci, że byłam niezwykle zdziwiona, gdy któregoś dnia Twój wiek przeleciał mi pomiędzy tweetami na tl. Na podstawie Twojego bloga, jak i wypowiedzi, dawałam Ci kilka lat więcej.
    Om, rozpisuje się odchodząc od tematu, jak zwykle...Ale wracając do Frerarda - jest niezwykły. Boleśnie prawdziwy, przepełniony masą emocji, dający do myślenia. Świetnie wykreowałaś postacie, tchnęłaś w nie idealnie dobrane cechy, tworząc niezwykłe osobowości, o charakterystycznym dla siebie sposobie bycia. w fanfikach to powinna być podstawa, bohaterowie powinni być podstawą, ale tak wiele blogerów robi wszystko na 'odwal się' i nie przywiązuje do tego żadnej wagi...
    Idąc dalej - fabuła jest strasznie wciągająca. Umieram czekając na kolejny rozdział, naprawdę. Każdy z Twoich rozdziałów zawiera w sobie coś... coś pięknego, eterycznego. Masz wielki talent i przysięgam, że nie są to tylko puste słowa. Potwierdziłaś moje słowa tą miniaturką.
    Krótka, pełna emocji, dosadna
    Musze Ci powiedzieć, że miałam łzy w oczach, gdy czytałam ją po raz pierwszy. (tak naprawdę za każdym razem, gdy to czytam,mam łzy w oczach, ale nie mówmy o tym głośno) To jest po prostu piękne...
    Dobra, ja już nie wiem co napisać. Zabrakło mi słów, w głowie pomieszały mi się myśli.
    Cóż, pozostało mi życzyć Ci dużo weny i chęci do pisania. Trzymaj się cieplutko - @xnnies xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Znasz moje zdanie.
    Ja pierniczę kurwa mać.
    Czytam sobie od początku i sobie wzdycham że ojej takie aww chichocze jak psychicznie chora przy Emo-pedale (hihihihihihihihahihahihihi) mama wchodzi do pokoju i pyta: Czego ryjesz jest środek nocy!
    Mam nadzieje ze nowy rozdział pojawi się szybciej *grozi palcem* (pisze tutaj nie będę cie zamęczać w wiadomościach)
    Dużo weny i CZASU 😚❤👌
    Twój oddany czytelnik i fangirl-Martyś

    OdpowiedzUsuń
  12. Ładnie napisane, ale ja ogólnie nie przepadam za takimi opowiadaniami, więc dam Ci takie mocne 2/10.
    Żartuje, Twoim opowiadaniom nie da się dać niższej oceny niż 7, z resztą po co to oceniać? Mało, oj mało jest blogów polskich z dobrze napisanym opowieściami. Przeczytałam w swoim marnym żywocie bardzo dużo opowiadań, (nie mam innego słowa, kurdy XD) ale większość z nich była słaba, albo szła według schematu. I to tak brutalnie. Może pierwsze, i prawdopodobnie ostatnie, opowiadanie o frerardzie przeczytałam u ciebie, no jeszcze czytam, ale zdecydowanie jest to jedno z ogólnie najlepszych jakie czytałam.
    Czy te zdania w ogóle mają sens? XD
    Nvm, pisz dalej kochana, bo masz do tego talent, pomysł i ludzi, dla których piszesz tez na pewno masz (to tak trochę oczywiste). Pozdrowionka!

    P.S. "Zmusiłaś mnie do napisania komentarza mimo, że tego nienawidzę, gratulejszyn XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh my gloss. Urzekł mnie ten one shot! Zdecydowanie należy do moich ulubionych! Genialne i takie szczere i jednocześnie dziwne. Bo tak to jest z tym wszystkim 😧. Tak, wiem to z doświadczenia, dosyć przykrego i nad czym by się tu rozwodzić.
    Piszesz bardzo dobrze; jak się czyta to tak, jakby słowa się unosiły i nie musisz zadawać sobie trudu sklejenia literek w sensowny wyraz. Bardzo mi się podobało! Mam nadzieję *i chyba tak jest*, że reszta rozdziałów to same takie rozkosze dla oka Mola Książkowego.
    Życxę powodzenia w rozwijaniu swoich pasji i większego rozgłosu bloga! *o ile pisanie to twoja pasja, ale wychodzi ci to miodzio* ^-^

    OdpowiedzUsuń